Integracyjne warsztaty gotowania na 130 osób w krzyżackim zamku Ryn
130 osób, 20 dań, 1 krzyżacki zamek i garść chwastów – to przepis na udaną firmową integrację i niezapomniane warsztaty kulinarne z pracownikami. Tematem była ekologia, zero waste i zdrowa kuchnia w doskonałym wydaniu. A wszystko to z legendarną gościnnością na zamku krzyżackim!
Zaczęło się niewinnie – od ustalenia liczby gości. I tu okazało się, że będzie ich 130 osób i każdy, ale to absolutne każdy chciałby ze mną gotować. No to co? Robimy warsztaty w ramach firmowej integracji!
Wybieramy dobre miejsce na integrację
Drugim krokiem do udanych projektów integracyjnych jest oswojenie przestrzeni. W przypadku zamku krzyżackiego sprawa wcale nie była taka prosta i oczywista. Bo warsztaty mają być na dziedzińcu zamkowym.
A ten dziedziniec sięga po horyzont, gdyż Krzyżacy budowali z rozmachem. Na szczęście całość jest zadaszona, estetycznie wykonana i przepięknie wyposażona.
Finalnie dziedziniec zamku okazał się fantastyczną salą balowo-koncertową. Ale kto nie widział, ten się stresował. W końcu dobra integracja powinna być udana, a organizatorzy wyjazdu firmowego w ciekawe miejsce nie powinni się stresować drobiazgami.
Temat warsztatów kulinarnych to podstawa
Zastanawialiśmy się nad tym, jaki temat będzie najlepszy. Okazało się, że firma planująca warsztaty absolutnie jest proekologiczna, więc temat dookoła ekologii, nurtu zero waste i przyjaznego środowiska okazał się bliski.
Wspólna integracja zaczęła się już pod zamkiem. To dobre miejsce nie tylko na wyjazd integracyjne, ale także na… zbieranie jadalnych chwastów. O tak! Zaczęliśmy od wyprawy. Na niej opowiedziałam 130 pracownikom firmy jakie jadalne chwasty sa najlepsze, jakie zioła dobrze będą działały na sen i które kwiatki są jadalne.
Z bukietami pełnymi leczniczych roślin wróciliśmy na krzyżacki zamek, aby rzucić się w wir gotowania.
Solidny sprzęt podczas warsztatów integracyjnych
Nie wystarczy zebrać ludzi i kupić parę kilo marchewki, żeby roślinne warsztaty integracyjne się udały. Potrzebny jest sprzęt. I to naprawdę niezawodny. Udało nam się postawić na sprawdzone marki i dość szybko powstała część dań. W tym także lody!
Doradca smaku, czyli fantastyczni pomocnicy
Każda impreza to praca zespołowa. Udało mi się do drużyny oprócz obsługi hotelu zaprosić także Adama Orzechowskiego, brand chefa marki Kikkoman. To właśnie Adam skrupulatnie chodził od stołu do stołu i tłumaczył na kulinarnych warsztatach, jak wydobywać z dań głębię smaku za pomocą odpowiednich sosów.
Okazało się, ze do deserów i słodszych potraw idealnie sprawdził się cytrusowy sos Ponzu.
To było nasze wielkie odkrycie i uczestnicy chętnie go używali do słodkości.
Organizacja sali podczas warsztatów
Jak sprawić, aby 130 osób podczas integracyjnych warsztatów kulinarnych czuło się zaopiekowanych i zainteresowanych akcją? Na początek ważna jest liczba stołów. Powinna być optymalna. Zbyt mało może sprawić, że tłumy będą stały przy jednym daniu, ale połowa będzie znudzona. Dlatego lepiej zrobić więcej stanowisk, ale różnorodnych.
Bez prądu nie ma zabawy
Na etapie projektowania warsztatów warto zapoznać się z warunkami technicznymi miejsca. Policzyć ile mamy sprzętu, dań, ludzi i czy miejsce integracji pracowniczej wytrzyma taką ilość mocy. Możemy, jak saper, pomylić się tylko raz. Bo jeśli raz wywali korki, to już nie uda się ponownie stworzyć przyjaznej atmosfery warsztatowej. Uczestnicy będą tylko czekali na kolejną awarię. A jak wiadomo, potem to już nieszczęścia chodzą parami. Dlatego prąd w takich wypadkach to podstawa udanej integracji.
Różny poziom sztuki kulinarnej
Pamiętajmy, że podczas wyjazdu integracyjnego liczy się dobra zabawa, a nie najwyższe umiejętności. Uczestnicy wcale nie muszą umieć gotować, żeby się dobrze bawić, a do tego dobrze najeść. Zaproponujmy takie dania, które udadzą się każdemu.
Dobrym pomysłem są dania jednogarnkowe. Czyli takie, które możemy stworzyć w jednym garnku, bez dodatkowych misek, innych pojemników i wielkiego bałaganu.
Jeśli rozmawiamy o ekologii to poziom warsztatów na każdym etapie powinien być spójny z tym założeniem. Mamy zatem:
- kosze do sortowania śmieci,
- wiemy jakie rośliny zbierać z łąk i lasów,
- dania podajemy na ekologicznych talerzach (tu mieliśmy talerze z otrębów i papierowe),
- a wody do sprzątania po warsztatach użyliśmy niewiele, bo… talerze były jadalne!
Miejmy także pomysł na to, co zrobimy z pozostałymi po warsztatach daniami. Może warto oddać je biednym, może warto ponownie przetworzyć, a może po prostu zjeść? Podejście proekologiczne w przypadku warsztatów integracyjnych zaprocentuje też większą świadomością u pracowników, kiedy już wrócą na swoje stanowiska w firmie.
Ekologiczne produkty, których użyliśmy na warsztatach to dodatkowy akcent imprezy. Warto dowiedzieć się trochę o certyfikatach ekologicznych, tym, jakie produkty wybierać i dlaczego te ze znakiem zielonego listka są wyjątkowo zdrowsze.