Katarzyna Gubała
VegLab

Wegańskie gotowanie z przedszkolakami z Kasią Gubałą

Wegańskie gotowanie z przedszkolakami

Co na wegański obiad dla dzieci? Zupa miso to szybkie danie z mnóstwem witamin dla maluchów. Szybki sposób na pokazanie możliwości kuchni azjatyckiej, ale też niesamowitych właściwości tego dania.
Czy kuchnia azjatycka jest dobra dla dzieci?

Dzieci z wrocławskiego przedszkola Montessori właśnie na zajęciach omawiały Japonię, Chiny i Tajlandię. Jak zawsze gotowa do akcji zgłosiłam się jako prowadząca zajęcia z gotowania dla dzieci. Pamiętam już, że w tym przedszkolu nie mają kuchenki, więc „prawdziwe” gotowanie odpada. Pozostaje czajnik z gorącą wodą i szczypta kreatywności. Tym razem padło na zupę miso.

Makaron w wielu kolorach

Zupę miso postanowiłam zrobić prawie, jak typowy ramen, z mnóstwem dodatków i oczywiście z prawdziwym makaronem ryżowym (w białym kolorze). Ale z przedszkolakami nie ma tak dobrze. Jeden makaron to za mało. Do zupy miso przygotowaliśmy także zielony makaron z tapioką i zieloną herbatą oraz makaron z fasoli mung (przezroczysty, trudny w złamaniu). Wszystkie trzy rodzaje makaronów wystarczy w wersji podstawowej zalać gorącą wodą na około 5 minut, żeby były gotowe do spożycia.

Czym nakarmić przedszkolaka?

Proponując dzieciom wspólne gotowanie, warto pamiętać o różnorodności składników. Zawsze w grupie znajdą się dzieci z uczuleniami, dietą wykluczającą czy po prostu z uprzedzeniami do jakiś produktów. Zawsze sprawdza się arsenał dodatków. I to takich, które dzieci same mogą obrać, oskubać, pokroić, poszatkować, porwać i zjeść. Niezależnie co gotujecie z przedszkolakami, zawsze sprawdzi się bazylia, pomidory (najlepiej pomidorki koktajlowe), papryka, małe marchewki i mandarynki. Rzadziej pomarańcze, banany, rzodkiewka czy ogórek. Lubię proponować dzieciom kuchnię wegańską. Najmłodsi nie zważają na nazwy. Lubią, żeby było kolorowo, a warzywa i owoce w kuchni wegańskiej to podstawa. Jesteśmy w domu.

Czym nakarmić przedszkolaka - zdrowa dieta dla dzieci


Dobroczynne właściwości zupy miso

Właściwości zdrowotne zupy miso są znane od wieków. Japończycy miso robią z ryżu i soi, które fermentują. Koniecznie z dodatkiem dobroczynnych bakterii (podobnie jak w naszych jogurtach naturalnych). Bakterie dodawane do miso są tymi samymi, których Japończycy używają do produkcji sake! Podobnie jak w przypadku bakterii jogurtowych, tak w przypadku miso mamy do czynienia z dobroczynnym wpływem na nasz układ trawienny, odpornościowy, a także na układ krążenia. Zupa miso jest już założenia słona (sól dodawana w procesie fermentacji), więc nie należy jej zbyt dużo dodawać. Świetnie działa jako poranna zupa w przypadku przeziębień, na grypę, zimowa porą oraz w trakcie przesilenia wiosennego.

Szczypiorek, pietruszka czy lubczy - wszystkie zioła są smaczne dla dzieci


Przygotowanie miso jest bardzo proste

W sklepach miso można kupić w postaci płynu lub pasty w wersji rybnej lub wegańskiej. Wybieram zawsze tę drugą opcję: pasta wege. Warto pamiętać, że miso, to nic innego, jak sfermentowana soja plus dodatki. Nie można jej podgrzewać do wysokiej temperatury, bo straci zdrowotne właściwości. Japończycy zalecają dodawać pastę po zdjęciu gotującego się garnka z ognia lub jeszcze później. To jak z ogórkami kiszonymi czy kapustą kiszoną. Są doskonałe na surowo i mają mnóstwo wartości odżywczych. Po ugotowaniu są tylko kwaśne. Pasta miso jest wydajna. Wystarczy kilka łyżeczek na litr, żeby uzyskać głęboki aromat przypominający w smaku polski rosół, słonawy, wytrawny, głęboki.

Rozmieszałam miso w garnku z letnią wodą. Każde dziecko do swoje miski nałożyło sobie kolorowego makaronu według uznania – zielonego, białego lub przezroczystego. Wybór naprawdę ma znaczenie. Wtedy każdy czuje się sprawcą swojego dania i chętniej je zje. Miseczki zalałam zupą miso. Pozostały dodatki.

Zdrowy obied dla dziecka może być przygotowany przez smao dziecko


Oto przedszkolny przepis na zupę miso

W wersji wegańskiej, choć w sposób niewymuszony, a jedynie naturalny:

Jakie dodatki do zupy miso?pomidory (pomidorki koktajlowe w przypadku przedszkolaków sprawdzają się najlepiej) – pokrojone na cztery. Samodzielnie dorzucone do miski.

  • marchewki – najlepiej wersja mini. W całości wrzucone na makaron lub uprzednio schrupane (zdarza się najczęściej). Marchewki rzadko kiedy są w stanie dotrwać do końca gotowania z dziećmi.
  • bazylia – w doniczce. Wystarczy kilka listków oberwać. Dzieci lubią zrywać po listku, rozcierać w palcach, wąchać i dopiero sprawdzać smak.
  • szczypiorek – idealny do wszystkich dań nie słodkich. Szczypiorek ma wielką zaletę – przedszkolak jest w stanie pokroić go nieostrym nożem do drugiego dania z dumą malującą się na twarzy.
  • rzodkiewka – idealna w ćwiartkach. Najlepiej, żeby miała w pęczku liście. Dzieciom, w przeciwieństwie do dorosłych, nie robi różnicy czy jedzą korzeń rzodkiewki czy liście. Jeśli każe im się pokroić lub porwać liście na kawałki i dorzucić do zupy – każdy przedszkolak zrobi to bez wahania.
  • pestki dyni lub słonecznika – w każdych ilościach dzieci lubią dorzucać do swoich dań. Chodzi raczej o frajdę z wrzucania rączką czegoś sypkiego niż sam fakt lubienia pestek. Na szczęście potem pestki zjadają. Byleby nie za dużo dosypały.
  • kolendra – lepsza wersja pietruszki. W kuchni wegańskiej czy wegetariańskiej zioło niezastąpione w falafelach czy zupie dal. Ja surową kolendrę mogłabym dorzucać do wszystkiego. Jak się okazuje, przedszkolaki także. Wystarczy, żeby powąchały i posmakowały cytrynowo-korzennego smaku kolendry, a zostanie ich ulubionym ziołem na lata. Warto im taką roślinkę zaproponować w jadłospisie. Nawet niejadek się skusi, jak będzie musiał sam ją pokroić.
  • bambus – słodki z puszki znalazł kilku amatorów, ale nie był to ulubiony dodatek do zupy miso dzieciaków.
  • lubczyk – to zioło jest zjadliwe tylko dla niektórych dzieci. Idealnie sprawdzi się, jako substytut rosołku. Lubczyk doskonale nada smak każdej zupie. Nawet wersji azjatyckiej rosołku. Jego zapach jest dla większości przedszkolaków ciekawy, ale już degustacja bywa trudna.
  • papryka – królowa przedszkolnego jadłospisu, każdy dzieciak, jak tylko rodzice nie widzą, jadłby paprykę garściami. Ale tylko czerwoną i tylko pokrojoną w słupki. Inna forma nie ma szans. A zielona jest wręcz niejadalna dla przeciętnego przedszkolaka. Dlaczego? Może kolor jednak ma znaczenie? No i sposób podania też. Surowa papryka skrojona w słupki (idealne do małej raczki) lub kosteczkę da się wrzucić do każdej dziecięcej wege zupy czy sałatki, a nawet do jajecznicy. O dziwo, słodka wersja w proszku też da się posmakować przez małe dzieci. Fenomen godny zbadania. Witaminę C w papryce odkrył Węgier Albert Szent-Györgyi (za co dostał nagrodę Nobla w 1937 roku, a ja osobiście polecam odwiedzić jego ówczesny Uniwersytet w Segedynie na Węgrzech). Może zatem jakiś Węgier odkryje fenomen czerwonej papryki w słupkach pożeranej tak chętnie przez dzieci w wieku przedszkolnym?

Samodzielnie przygotowany obiad przez dziecko smakuje najlepiej