Katarzyna Gubała
VegLab

Tygodnik Wałbrzyski 2013 10 Wywiad Katarzyna Gubała Miłość w sieci

Tygodnik Wałbrzyski 2013 10 Wywiad Katarzyna Gubała Miłość w sieci

Tygodnik Wałbrzyski 2013 10 Wywiad Katarzyna Gubała

 

Skąd pomysł na książkę o miłości?

K.G.: Bo tego nigdy dość. „Faceci z sieci” to historia 30-letniej Karoliny, która postanawia wreszcie coś w swoim życiu zmienić i znaleźć odpowiedniego dla siebie faceta. Podchodzi do tego metodycznie, pisze plan działania, wyciąga życiowe wnioski. To kobieta odważna, która przyznaje sama przed sobą – tak jestem nieszczęśliwa, ale mogę to zmienić. Sama. I zaczyna walczyć o miłość. Szuka w sieci dla siebie męża. Po drodze ma wiele zabawnych, a czasami niebezpiecznych przygód. Poprzez bohaterkę chciałam przekazać jedną z najważniejszych i najoczywistszych spraw – miłość jest sensem życia, dodaje skrzydeł, pomaga przenosić góry. Nasze współczesne życie nie sprzyja miłości, wciąż ze sobą rywalizujemy, gdzieś biegniemy, wciąż z czymś walczymy. Zagłuszamy emocje, które są w nas. To powieść o poszukiwaniu siebie, ale też praktyczny poradnik jak to zrobić, by osiągnąć spokój i szczęście.

 

Sama o sobie mówisz, że jesteś niespokojnym duchem. Czy to ciekawość świata pchnęła Cię do napisania książki?

K.G.: Mam w sobie taki rodzaj nadaktywności, który nie pozwala mi stać w miejscu, tylko ciągle działać. Wciąż mam nowe pomysły, które realizuję pasjami. Lubię, jak coś się dzieje. Wtedy jestem w swoim żywiole. We Wrocławiu jestem redaktor naczelną miesięcznika „Przepis na Ogród”, w którym stale coś się dzieje i który dostarcza mi wielu pozytywnych wrażeń w trakcie realizacji. Do tego mam dwuletnią córeczkę, męża, uprawiam działkę, ćwiczę regularnie jogę, podróżuję. Był taki moment po urodzeniu dziecka, kiedy czasu miałam na tyle dużo, że zrealizowałam swój dawny plan i napisałam książkę. Oczywiście wszyscy pytają, jak ty znajdujesz na to wszystko czas? I ja im wtedy odpowiadam, że czas jest nieograniczony jeśli nie ma się w domu telewizora. Naprawdę. Prowadzimy z mężem sielski dom, w którym jest miejsce na rozmowy, zabawę, wspólne gotowanie, pieczenie chleba, robienie przetworów. W pewnym momencie życia odkryłam, że nic nie muszę, ale bardzo wiele chcę. Uwierzyłam w siebie. I to daje mi ogromną radość, spokój i zadowolenie. Szczęście daje mi pozytywną energię i wielkiego kopa do działania.

 

Bohaterka Twojej książki „Faceci z sieci” szuka mężczyzny życia przez Internet. Na swojej drodze napotyka różne typy m.in. kłapouchego, ezoterycznego astrologa czy seksualnego instruktora. Czy możesz naszym czytelniczkom dać parę rad, jak ustrzec się pomyłek i wybrać „Pana Idealnego”?

K.G. Ha! A w tym cały tkwi haczyk, że idealnych ludzi nie ma. I to jest swoisty sens tej książki. To my możemy pracować nad sobą, żeby stać się lepszymi, a nie wymagać od innych, żeby byli doskonali. Dlatego, jeśli chcemy znaleźć kogoś dobrego dla siebie, powinniśmy najpierw siebie kochać i sznaować. Kiedy to zrozumiemy, będzie nam łatwiej znaleźć ukochaną osobę, która pomyśli o nas podobnie.

Poza tym należy uzbroić się w cierpliwość. Trzeba przerzucić dwie tony błota, żeby znaleźć grudkę złota – tak uważają płukacze ze Złotoryji. I to jest sedno poszukiwań miłości w Internecie. Do takich poszukiwań potrzebujemy czasu, samozaparcia, determinacji i baaardzo dużo wolnego czasu. Przecież trzeba będzie mailować, esemesować, dzwonić, korespondować po blady świt, umawiać się na randki, kolacje, weekendowe wyjazdy. Więc może porada powinna brzmieć: musisz mieć czas na znalezienie ukochanego w sieci, najlepiej rok lub dwa.

 

Jaki był odzew czytelniczek na Twoją książkę? Czy posypały się listy z historiami jeszcze bardziej zaskakującymi niż przygody Karoliny?

K.G.: O, zdecydowanie tak. Kobiety opisują swoje historie na moim blogu www.porywyserca.pl lub zwierzają się na moim facebooku. Każda historia jest inna, każda ciekawa. To wzruszające, że tak wiele osób postanowiło mi zaufać i zwierzyć ze swoich miłosnych spotkań. Zresztą przygody Karoliny, bohaterki „Facetów z sieci” też częściowo powstały w oparciu o autentyczne zwierzenia moich przyjaciółek lub znajomych. Dostaję jednak przede wszystkim słowa podziękowania za to, że książka ośmieliła kobiety i że spróbują poszukać miłości w sieci. Dałam im nadzieję, zachętę i dokładny przepis jak to zrobić. „Faceci z sieci” są o tyle mądrze skonstruowani, że z jednej strony mamy powieść miłosną, a z drugiej poradnik jak takiej miłości szukać. Każdy może czytać według swojego klucza.

 

Kogo z pisarzy/pisarek cenisz i lubisz czytać?

K.G.: Jestem wielką fanką Ayn Rand, amerykańskiej pisarki rosyjskiego pochodzenia, która stworzyła cały system filozoficzny oparty na wierze w możliwości jednostki??? Najbardziej na świecie lubię jednak książki o miłości i do tego jeszcze ze szczęśliwym zakończeniem. Dlatego tak podobają mi się historie Sarah Kate-Lynch. Zresztą nasz dom zasypany jest książkami. Czytam ja, mąż, ale czytamy też sporo naszej córce. Wierzę, że dzieci od małego warto zachęcać do książek.

 

Czy możesz zdradzić, nad czym obecnie pracujesz?

K.G.: Moja druga książka oczywiście jest o miłości. Fabuła w większości toczy się na Dolnym Śląsku. Bohaterka ma do rozgryzienia pewną tajemnicę związaną zarówno z nią samą, jak i mężczyznami. Z domu do pracy mam 45 minut jazdy tramwajem, zatem półtorej w sumie. To całkiem dużo czasu na pisanie. Dlatego druga książka w większości powstała w tramwaju. Podobno niektórzy pisarze mają swoje samotnie, do których jadą, żeby się oddawać twórczości. Idąc tym tropem moją oazą spokoju jest każdy tramwaj.

 

Byłaś związana z wałbrzyskimi mediami. Pochodzisz z Wałbrzycha. Jakie były tutaj Twoje ulubione miejsca?

K.G.: Mam ogromny sentyment do I Liceum Ogólnokształcącego do którego chodziłam. Ta szkoła dała mi naprawdę solidne podstawy. Moją ogromną pasją jest historia tego regionu. Nawet swoją pracę licencjacką poświęciłam księżnej Daisy. Dlatego wszystko co jest z nią związane jest mi szczególnie bliskie: stare mieszkanie, zamek Książ, Palmiarnia. Pochodzę ze Świebodzic, więc jako dziecko często spędzałam czas nad jeziorkiem Daisy czy w okolicach Starego Książa. Lubię wracać do Wałbrzycha, bo to miasto magiczne, pełne urokliwych miejsc, wspaniałych parków, tajemniczej historii. Zresztą w książce chętnie opisuję atrakcje tego regionu. Wspominam nawet jedną imprezę w Zagórzu Śląskim, którą uratowała Irena Santor!

 

Czy trudno było wydać Ci książkę? Jakie masz rady dla młodych autorów - debiutantów, którzy pragną zobaczyć swoją książkę na półce w księgarni?

K.G.: W przypadku książek podobnie jak w przypadku innych produktów liczy się jakość, do tego dochodzi gust i preferencje wydawcy, a także różne zbiegi okoliczności, sprzyjające momenty i kto wie, co jeszcze. Z moją książką nie było problemu, od razu zainteresowało się trzech wydawców. Ale rozumiem, że niektórzy mogą mieć problemy. Mam kolegę, który wydał książkę dopiero po czterech latach pukania od drzwi, do drzwi. W Polsce dopiero raczkuje rynek self-publishingu, ale jest to rozwiązanie dla każdego, kto wierzy w siebie bardziej niż wydawcy. W ten sposób zadebiutowało na świecie wielu znanych autorów. Jeśli jednak chcemy koniecznie zobaczyć książkę na półce w prawdziwej księgarni, a nie w wirtualnym sklepie, to niezbędny jest jakiś dobry wydawca, który zaopiekuje się książką, wynegocjuje odpowiednie ceny i zapewni dystrybucję oraz promocje na terenie całego kraju. Warto na początek uwierzyć w siebie, a to nam da siłę, żeby przekonać innych o słuszności naszego myślenia.