Katarzyna Gubała
VegLab

Tygodnik Wałbrzyski 2018 10 Wywiad Katarzyna Gubała Świadomość jedzenia

Tygodnik Wałbrzyski 2018 10 Wywiad Katarzyna Gubała Świadomość jedzenia

Cała na zielono! Katarzyna Gubała to wulkan pozytywnej energii. Ma czas na dom, karierę zawodową i na rozwój osobisty. Jest specjalistką od kuchni roślinnej i propagatorką zdrowego odżywiania. Nam autorka bestsellerowych książek o kuchni wege opowiada, dlaczego warto zostać roślinożercą.

Tygodnik Wałbrzyski 2018 10 Wywiad Katarzyna Gubała Świadomość jedzenia

 

Spotykamy się przy okazji tego, że zostałaś ambasadorką ogólnopolskiego konkursu dla szefów kuchni Self Cooking Center w Zamku Topacz. W tym roku tematem dań jest kuchnia wegańska.

Katarzyna Gubała: Tak. Jestem zachwycona, że Polska staje się zielona. Nie tylko klienci indywidualni chcą jeść zdrowo, mają ochotę na wege dania, ale też trend coraz mocniej zaczyna dostrzegać branża gastronomiczna. I to oni urządzają profesjonalny konkurs dla znawców dań wegańskich. Dzięki temu tysiące osób będą mogły spróbować potraw kuchni roślinnej, która przede wszystkim jest zdrowa, ma świetny wpływ na nasze ciało i poprawia kondycję. Żyjemy coraz bardziej świadomie. Zaczynamy interesować się chemią dokładaną przez producentów żywności do naszych posiłków. Dbamy o nasze zdrowie i naszych najbliższych. I kiedy pojawia się świadomość jedzenia, pojawia się też kuchnia roślinna. Nieprzetworzone dania, bomby witamin. Tym właśnie będę się zajmować w zamku Topacz pod Wrocławiem w październiku. Będziemy gotować z największymi sławami polskiej gastronomii. A co najlepsze – wegańskie potrawy. To jest zielona zmiana!

 

Od kiedy jesteś wege i dlaczego przeszłaś na dietę roślinną?

Przełomowe okazało się dla mnie spotkanie w Poznaniu z profesorem z amerykańskiego Uniwersytetu Cornell – Colinem T. Campbellem, autorem książki w Polsce znanej jako „Nowoczesne zasady odżywiania”, a na całym świecie jako „The China study”. Zarówno w swojej książce, jak i podczas mojego z nim wywiadu, dotyczącego kuchni wege, powoływał się na prowadzone przez prawie 40 lat badania 6 i pół tysiąca osób w 65 chińskich i tajskich prowincjach oraz ich diety opartej głównie na roślinach. Porównywał te wyniki do diety zachodniej, obfitującej w produkty odzwierzęce. Wnioski jego analizy skłaniają do głębszego zastanowienia się nad tym, co jemy.

Dlatego u mnie przyczyną przejścia na dietę roślinną był po prostu strach przed rakiem i innymi chorobami oraz chęć zdrowszego życia. Z czasem zostałam ekspertem w tej dziedzinie, redaktor naczelną magazynów z kuchnią wege, zaczęłam pisać poradniki dla osób, które chciałyby zmienić swoją dietę.

 

Czy było Ci trudno zmienić styl odżywiania? Jakiej rady udzieliłabyś na samym początku osobie, która chce zrezygnować z jedzenia mięsa?

Wbrew obiegowej opinii kuchnia wege nie jest ani radykalna, ani trudna, ani czasochłonna. Wystarczy odnaleźć rytm. A ten rytm, jak wszystko, przychodzi z czasem. Trzeba wypraktykować, nabrać doświadczenia. Ważna jest tutaj cierpliwość, chęć i radość. Jak w jodze, nie od razu staniesz na głowie, najpierw uczysz się pozycji stojących, skłonów i wygięć. Tak samo jest w kuchni wege. Nie od razu wywrócimy swój jadłospis do góry nogami. Zresztą nie ma takiej potrzeby. Dajmy sobie czas, wrzućmy na luz i powoli delektujmy się prostymi przepisami. Można je znaleźć między innymi w mojej ostatniej książce „Warzywa górą! Od korzeni po liście”. To aż 127 przepisów kuchni roślinnej prostych do przygotowania.

 

Jesteś koordynatorką kampanii fundacji  Viva „Zostań wege na 30 dni”. Na czym ona polega?

Z badań, które prowadzą naukowcy wynika, że 30 dni to optymalny czas, żeby nasz organizm przestawił się na roślinną kuchnię i się w niej po prostu rozsmakował. Wystarczy wejść na stronę zostań wege  i zostawić swój adres mailowy. Każdego dnia otrzyma się zbilansowane przepisy na posiłki bezmięsne. Można też ściągnąć sobie aplikację na smartfony z systemem Android lub iOS. Kampania jest bezpłatna i chodzi w niej o to, żeby pokazać, że kuchnia wege jest szybka, prosta i zdrowa.

 

Niektórzy uważają, że przygotowanie dań wegetariańskich czy wegańskich jest pracochłonne i skomplikowane. Twoja książka z przepisami i poradami „Warzywa górą! Od korzeni po liście” temu przeczy. Czy mogłabyś zaproponować czytelnikom „Tygodnika Wałbrzyskiego” na zachętę swój autorski przepis na proste, łatwe i pyszne danie wege?

Teraz jest sezon na dynię. Wystarczy jedna dynia, najlepiej odmiana hokkaido (uwielbiam ją, bo nie trzeba jej obierać ze skórki). Myjemy ją, kroimy na ćwiartki. Pozbawiamy pestek i kroimy w kawałki.

Na blaszce do pieczenia wyłożonej papierem układamy kawałki dyni. Spryskujemy oliwą i pieczemy w 220 stopniach 15 minut. Upieczone kawałki dyni możemy albo przeznaczyć na fantastyczne warzywne frytki albo włożyć je do garnka, zalać puszką mleka kokosowego. Zmiksować blenderem, doprawić solą i pieprzem – otrzymując zupę dyniową kremową. Tadam.

Zajmie nam to około 20 minut. Uwielbiam takie przepisy, bo nigdy nie mam czasu na gotowanie.

 

Obecnie trwa prawdziwy boom na zdrowe odżywianie. Propagują je ludzie z pierwszych stron gazet. W telewizji możemy oglądąć programy na ten temat. Powstają restauracje wegetariańskie i wegańskie. Czy według Ciebie to chwilowa moda czy ludzie naprawdę chcą zmienić swoją filozofię życiową? A może presja bycia fit to sprawia?

Dieta wegetariańska nie tylko ma zaspokajać codzienny głód, czy chwilową fanaberię/modę - musi także nam dostarczyć niezbędnych do życia składników odżywczych. Jeśli ma być zdrowo, musi być również pełnowartościowo. Żeby tak się stało, powinniśmy wiedzieć, co jemy, jakie składniki znajdują się w naszym pożywieniu. Ta świadomość to część filozofii. Od informacji, jakie pierwiastki zawiera soczewica, do wiedzy, jak zatruwane i niszczone jest nasze środowisko naturalne, jest niedaleka droga! Świadomość tego, co mamy na talerzu, to wiedza, kim dzięki temu jesteśmy, kim się stajemy. Przy okazji nie krzywdzimy zwierząt, czyli wchodzimy na kolejny etap – świadomości otaczającego nas świata, zagrożeń dla środowiska i budowy ekosystemu planety. Na tym polega bycie wege, a nie na uleganiu chwilowej modzie.

 

Pierwszy raz udzieliłaś mi wywiadu, gdy wyszedł Twój debiut „Faceci w sieci”. Potem stworzyłaś pierwszą w Polsce multimedialną książkę o miłości „Ukłony dla żony”. Czy Twoi czytelnicy mogą liczyć na kolejną dowcipną opowieść o związkach damsko-męskich?

Tak. Mam w przygotowaniu 2 książki. Niestety kuchnia pochłania mnie w 100 procentach. Gotuję, szkolę, robię warsztaty kulinarne dla ludzi, jeżdżę po Polsce. To zabiera mi naprawdę dużo czasu. Łatwiej jest mi napisać i ugotować książkę kulinarną – w listopadzie premiera najnowszej (!) niż usiąść i napisać fabularną.

Prowadzę też firmę VEGLAB i szkolę profesjonalistów, czyli szefów kuchni i obsługę restauracji oraz hoteli, gdzie klienci zgłosili potrzebę wprowadzenia kuchni wege do menu. Takich miejsc jest w Polsce coraz więcej, klientów przybywa. Wtedy pojawiam się ja. Cała na zielono! I uczę jak odpowiednio bilansować dietę roślinna, jak gotować wegańsko, jakie zamienniki są mięsa, nabiału czy jajek. To nowość dla kucharzy. Oni potrzebują tej wiedzy, bo ich goście i klienci chcą tak jeść. To cudownie, bo ja mam za to pełne ręce roboty.

 

Oczywiście nie mogło zabraknąć pytania o to, jak znajdujesz czas na to wszystko, czym się zajmujesz. Czy to kwestia dobrej organizacji pracy? Niespotykanej energii, którą jesteś obdarzona? Czy może zdrowe odżywianie też ma na to wpływ?

Najwięcej energii dostaję od mojej córki Asi i męża Krzysia. Mamy swój świat, mieszkamy nad brzegiem Odry. Dookoła zieleń i woda. Spokój i cisza. Ćwiczę też jogę, ona daje mi energię. Jestem tez nauczycielem uważności i medytacji. Dzięki temu wiem, kiedy mogę się wyciszyć, a kiedy pracować. Zdrowie czerpię z jedzenia. Przecież nim można się wyleczyć. Wystarczy wyeliminować ze swojego życia odkurzacze pozytywnych emocji, żeby zacząć dobrze żyć.