10 powodów integracji firmy poprzez warsztaty kulinarne

Nauka gotowania poprzez warsztaty kulinarne dla pracowników firmy to pomysł na niebanalną kulinarną imprezę integracyjną. Event kulinarny to pomysł na promocję firmy, ale nie tylko. Oto 10 powodów, dla których kuchnia łączy pracowników i dodaje wiatru w żagle w pracy.

1. Warsztaty kulinarne uczą dzielenia się

Kuchnia to miejsce, w którym wszyscy uczymy się dzielić. Może to być kromka chleba, miska zupy, a nawet cały posiłek. Na warsztatach kulinarnych dla pracowników musimy chcąc nie chcąc nauczyć się dzielić produktami, aby wspólnie „zbudować” smaczny posiłek. Zdania w stylu „Podaj mi sól”, „Pomóż mi pokroić” sprawiają, że wspólna integracja nabiera większego sensu.

Jeśli grupa jest w stanie wspólnie ugotować danie, które jest smaczne, dobrze wygląda i jeszcze sami od siebie coś wniosą do projektu to… oznacza tyle, że warto im powierzyć kolejne poważne projekty w firmie.

2. Miejsce warsztatów ma znaczenie

Tak, jak w firmie tworzymy unikalną przestrzeń, tak samo na integracyjnych warsztatach kulinarnych - nie wystarczy wynająć studia kulinarnego, aby event się udał. Powinno ono zatem być dostosowane do grupy, która będzie się integrować. Przede wszystkim inaczej będą się integrować lekarze, a  inaczej grupa księgowych. Inaczej ludzie młodzi, a inaczej w średnim wieku. Warto wsiąść to pod uwagę wybierając miejsce do integracji. Dobrym pomysłem są otwarte przestrzenie, gdzie możemy dowolnie ustawiać stoły, mamy przestrzeń do działania, ale z minimalnym zapleczem kuchennym: stoły, prąd, bieżąca woda.

Miejsce tworzą też ludzie i ich energia. Nie zapomnijmy o tym, szukając osoby do poprowadzenia warsztatów. Osobowość, radość i dobra energia - to cechy dobrego showmana podczas kulinarnych atrakcji. A jeśli do tego nasi podopieczni dostaną książki kulinarne autorstwa prowadzącej lub specjalne okolicznościowe fartuchy z logo firmy! To już wiecie, dlaczego warto...

3. Praca pod presją czasu także podczas integracyjnego eventu

Każde danie, które ma ugotować zespół podczas kulinarnych warsztatów integracyjnych można potraktować, jako osobny projekt. Mamy wytyczone cele w postaci receptury, mamy wspólne działanie i mamy efekt końcowy. Ogranicza nas czas, czasami ilość produktów, a czasami nawet budżet.

Integracyjne warsztaty kulinarne to zamknięty projekt. Ma swoje ramy czasowe i ograniczenia. Zwykle, podobnie, jak w prawdziwej kuchni, działamy pod presja czasu. Musimy przypilnować czasu smażenia, gotowania, dokładnie przeczytać instrukcję i… nie zagadać się z kolegą, gdy nam się cebula przypala. Presja czasu pokazuje, jak działa drużyna. I czy warto powierzyć im bardziej skomplikowane zadania w firmie. Praca na czas podczas integracji pokazuje, kto z zespołu nie daje rady, kto się wycofała już na etapie czytania receptury, a kto dąży do celu i komu zależy. Warto na to zwrócić uwagę potem w firmie podczas przyznawania premii lub awansów.

4. W kuchni nie ma lepszych czy gorszych

Żeby powstało danie ktoś musi przeczytać recepturę (najlepiej oczywiście wszyscy, ale z tym różnie bywa), ktoś musi mieszać w garnku, a ktoś inny musi obrać, pokroić i podsmażyć cebulę. Nie ma tutaj lepszych czy gorszych. Istotne jest tak samo krojenie cebuli, jak i ustrojenie talerza. Wszyscy coś robią dla wspólnego sukcesu.

5. W kuchni każdy się liczy

Każdy jest trybikiem w machinie, a integracyjne warsztaty kulinarne w Warszawie jasno nam pokazały, że każdy pracownik się liczy. Trzeba było dokładnie umyć sałatę, drobno posiekać szczypiorek, precyzyjnie zawinąć cukiniowe rulony, a nawet doprawić na ostro niejedno danie. Dlatego każdy pokazał się z jak najlepszej strony i każdy wniósł coś do wspólnego dzieła, jakim było finalne danie.

6. Niezwykli ludzie tworzą niezwykłe dania

Czy wiecie, że przepis na danie to tylko słowa? To z nich prawdziwi kulinarni specjaliści potrafią stworzyć autorskie danie. Tak samo jest na integracyjnych warsztatach kulinarnych. W Warszawie okazało się, że dania, choć proste w wykonaniu okazały się prawdziwymi arcydziełami. A to wszystko za sprawą kreatywności zespołu. Uwierzcie mi, niektóre dania robimy już setny raz i za każdym razem smakują i wyglądają nieco inaczej. Bo to ludzie tworzą kuchnie, a nie sztywne receptury. Tak samo jest z firmą. To nie zasady tworzą przedsiębiorstwo, ale ludzie, którzy w nim pracują.

7. Praca ramię w ramię ma sens

Podczas integracyjnych warsztatów kulinarnych w Warszawie wszyscy działaliśmy ramię w ramię. A obiekt Cicha 23 w Markach pod Warszawą okazał się miejscem, gdzie szefowie i współpracownicy potrafią wspólnie tworzyć niezwykłe dania. Były żarty, było skupienie i był stres, czy danie wyjdzie.

8. Odwrócenie ról pomaga w integracji

Na wspólnym gotowaniu integracyjnym jest tak, że są w grupie liderzy i są osoby im podległe: pracownicy, współpracownicy. Czasami jednak podczas wspólnego gotowania jest tak, że role mogą się odwrócić. Jak? Może okazać się, że asystentka szefa lepiej gotuje niż szef i to ona przejmie władzę nad daniem. Dzięki temu szef może poczuć się jak pracownik. Zwykle dostajemy taką energię, jaką sami dajemy. Może się okazać, że pracownicy okażą się władczy wobec szefa i każą mu jedynie kroić cebulę. Z takich integracyjnych warsztatów kulinarnych szef niezwłocznie powinien wyciągać wnioski…

9. Team building w kuchni

Danie robimy ramię w ramię. Jeśli ktoś nie doczytał przepisu, może zepsuć cały posiłek i wysiłek grupy. Jedni drugim patrzą na ręce, a wszyscy tworzą dzieło sztuki. Team building w kuchni to nic innego jak wspólne działanie i pomoc wszystkim w zespole. Nie ma tutaj współzawodnictwa, wszyscy gramy do jednej bramki, jaką jest danie doskonałe.

10. Integracja od kuchni na warsztatach

Podczas wspólnego gotowania od razu widać, kto się w grupie leni, a kto pali do działania. Podczas firmowej integracji w kuchni, jak w soczewce można zaobserwować zachowania, które najprawdopodobniej na co dzień przyświecają zespołowi w firmie. Jeśli przyjrzymy się grupie zauważymy, że są osoby, które stoją z boku i marzą tylko o integracji poprzez alkohol. To oni najszybciej zepsują danie całego zespołu. Znajda się też typowi „nadgorliwcy”, dla których integracyjne warsztaty kulinarne to kolejna okazja do wykazania się przed szefostwem. To oni będą resztę zespołu rozstawiać po kątach, zarządzać nieformalną grupą i najwięcej krzyczeć. Warto popatrzeć takim pseudoliderom na ręce – może się okazać, że nie zbrudziły się krojeniem cebuli ani razu, a reszta zespołu już ma dość tej farsy. Tu przyda się spostrzegawczy szef.